Powrót Polaka do formy jest wręcz błyskawiczny. Jeszcze niedawno leżał w szpitalnym łóżku, a wczoraj niewiele brakowało, żeby wdrapał się na podium. W taki oto sposób Kamil Stoch wskoczył do grona faworytów Turnieju Czterech Skoczni i będzie w nim walczył o pierwsze w życiu podium.
Dlaczego Stoch jest faworytem? Oto mała analiza:
Po pierwsze Kamil jest spragniony rywalizacji i zwycięstw.
Po drugie - jak zaznacza były trener Adama Małysza, Hannu Lepisto - to w tej chwili chyba jedyny zawodnik, który skacze bardzo regularnie.
Stoch jest też znany z tego, że po udanym skoku rejestruje go sobie i potrafi zaraz powtórzyć. Zdaniem ekspertów, to niezwykła cecha.
Niektórzy twierdzą, że Kamil nie miał w tym sezonie jeszcze okazji do popracowania nad formą i się nie oskakał. Ci, którzy go znają, wśród nich Adam Małysz, zgodnie twierdzą, że Stoch to wielki czempion, który przez miesiąc nie oduczył się skakania i nie potrzebuje 50 skoków, żeby walczyć o trofea.
Ważne też, że na Stocha stawiają osoby, które na skokach znają się najlepiej. Wśród nich wspomniany wcześniej Lepisto - to on doprowadził Adama Małysza m.in. do dwóch srebrnych medali olimpijskich w Vancouver i to właśnie on wróży Stochowi końcowe zwycięstwo TCS.
Ponadto warto też posłuchać Wojciecha Fortuny: "On może być jak Adam Małysz w sezonie 2000/2001. Małysz wtedy też zaczął od czwartego miejsca, a później odlatywał rywalom jak nikt nigdy".
No i chyba najważniejsze - sam Kamil Stoch przyznał po wczorajszym konkursie, że "dopiero rozwija skrzydła".
A minusy? O minusach nie będę pisać. Bądźmy optymistami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz